wtorek, 18 grudnia 2012

Kolekcja Star Wars - grudzień 2012


Kiedyś zapowiedziałem, że wrzucę jakieś zdjęcia mojej kolekcji Star Wars, no i są! 

Zdecydowałem, że teraz jest dobra pora, ponieważ niestety z książkami fabularnymi dotarłem do końca półki i szykuje się małe przemeblowanie. Jakie? Jeszcze nie wiem, ale nieuchronnie się zbliża, pewnie jakoś w lutym kiedy do kolekcji dorzucę Plagueisa (na którego czekam niesamowicie).

Zaczynamy od najważniejszego elementu kolekcji, czyli moich książek fabularnych oraz przewodników ubogaconych figurkami Star Wars Miniatures:


Jeden z najważniejszych elementów kolekcji - filmy, zarówno na DVD jak i Blu Ray, a do tego płyty z muzyką, kilka gier i model Venatora:


Hełm Vadera, model Sokoła, model AT-ST oraz autograf Dave'a Prowse'a, aktora noszącego kostium Dartha Vadera w Oryginalnej Trylogii:


Komiksy, dużo komiksów, a do tego filmy na VHS:


Zagraniczne wydania książek, kilka książeczek w wersji pocket oraz figurki Hasbro (Luke, Padme, Anakin, Ahsoka, Cad Bane w blisterze):


11 figurek klonów firmy Hasbro, do tego AT-ST z Lego Technics oraz różne pierdoły:


Mnóstwo płyt wypełnionych różnymi rzeczami, cała masa pierdół, karty Star Wars Miniatures oraz audiobook "Survivor's Quest":


Podstawowy zestaw niedawno wydanej gry X-Wing, do tego różne karty i pierdółki. W pudełku pod X-Wingami więcej pierdół (żetony etc.):


Autografy Richarda Leparmentiera (Admirał Motti) oraz Jeremy'ego Bullocha (Boba Fett):


Plakaty:


Koszulki (4 licencjonowane + 3 nie):


Oczywiście to nie wszystko - wszędzie walają mi się jakieś komiksy czy różne dziwne rzeczy które nigdy/jeszcze nie trafiły na półkę z różnych powodów. Kolekcję rozwijam tak na poważnie od około 6-7 lat, chociaż pierwszą książkę (Uczeń Ciemnej Strony) i przewodnik (Przewodnik po Postaciach) zdobyłem dużo wcześniej, jeszcze chyba pod koniec lat 90. albo na początku 00. Mam nadzieję, że za kilka lat będę mógł się pochwalić wreszcie jakimiś porządnymi figurkami (w tej chwili nie mam na nie kasy, wolę kupować książki) czy modelami, no i autografami zdobytymi na przyszłorocznym Celebration Europe.

wtorek, 11 grudnia 2012

Rodzina Soulwaker - wprowadzenie!


Zaczynam specjalną serię postów dotyczących gry Star Wars: The Old Republic, gry w którą gram nałogowo już ponad rok (od pierwszego dnia Early Acces). Dzisiaj wprowadzenie, poznacie wszystkie moje postaci, podstawowe dane o ich klasie, roli i stronie Mocy oraz zobaczycie zdjęcie drzewa genealogicznego całej rodziny. Kolejne posty - publikowane dość nieregularnie i przeplatane wpisami na inne tematy - będą już dotyczyły poszczególnych bohaterów, nakreślę w nich ich historię, charakter oraz powspominam najlepsze momenty z gry!


Thimburd
Jedi Guardian, Republika
Mężczyzna, Twi'lek, Jasna Strona, Tank
[endgame]



Apophisos
Sith Assassin, Imperium
Mężczyzna, Sith, Jasna Strona, Damage
[endgame]




Colat
Commando, Republika
Mężczyzna, Zabrak, NeutralnyHealer 
[endgame]




Drobinka
Jedi Sage, Republika
Kobieta, Człowiek, Jasna Strona, Damage




Bubishon
Operative, Imperium
Mężczyzna, Rattataki, Ciemna Strona, Damage



Evelaya
Jedi Sentinel, Republika
Kobieta, Sith, Ciemna Strona, Damage



Neyttla
Gunslinger, Republika
Kobieta, Mirialanka, Ciemna Strona, Damage




Thi'shi'nuruodo
Powertech, Imperium
Mężczyzna, Chiss, Neutralny, Tank




Onorios
Sith Warrior?, Imperium
Mężczyzna, Cyborg, Ciemna Strona, ?


W planach:
Jedi Shadow (Miraluka, mężczyzna, tank)
Scoundrel (Cathar?, mężczyzna, healer)
Sith Sorcerer/Mercenary (Twi'lek, kobieta, damage/healer)



Soulwaker Legacy

Mój główny bohater, Thimburd, jeden z najpotężniejszych Jedi w Galaktyce, ma córkę Drobinkę. Matką, a zarazem żoną Thimburda, jest Jedi Kira Carsen. Colat - dowódca sławnego oddziału Havoc - jest mężem Drobinki, a główną rywalką Thimburda i jego rodziny jest złowroga przemytniczka Neyttla i jej wrażliwy na Moc syn, Onorios.

Głównym sojusznikiem Thimburda jest Apophisos, ambitny Lord Sith chcący obalenia Imperatora oraz połączenia Republiki i Imperium. Jego córka, Evelaya, która postanowiła zostać Jedi, to owoc jego związku z Asharą Zavros. Ambitny łowca nagród Thi'shi'nuruodo jest mężem Evelayi. Głównym rywalem Apophisosa jest Bubishon, tajny agent Imperium.

Dla nieświadomych: te "zależności" rodzinne to mój czysty wymysł nie mający żadnego odzwierciedlenia w rozgrywce i questach klasowych, po prostu wszystkie postaci są zjednoczone pod jednym Legacy - "nazwiskiem" przypiętym do danego konta - i istnieje możliwość budowania w jego ramach drzewa genealogicznego.


Poziomy oraz wizerunki postaci z dnia: 10 grudnia 2012. 
Legacy Level: 37. Czas gry: 1167 godzin.

piątek, 7 grudnia 2012

Co pisałem o nowych filmach

Minął miesiąc od przejęcia Lucasfilm przez Disney i ogłoszenia nowych Epizodów Star Wars!

Wielkie emocje były, są i jeszcze więcej będzie. Jako, że nie miałem do tej pory weny i ochoty na naskrobanie czegoś nowego na bloga, w ramach archiwizacji prześledźmy to co pisałem w ciągu ostatnich tygodni w Internecie (głównie na Bastionie) na temat tego przełomowego wydarzenia.



31 października, dzień po ogłoszeniu nowych Filmów:

O tym co robiłem kiedy dowiedziałem się o nowej Trylogii i o pierwszych emocjach:
O wszystkim związanym z Disney i kolejną trylogią dowiedziałem się będąc w stanie nietrzeźwości. Moją pierwszą myślą - stłumioną działającym w organizmie alkoholem - było swojskie "o kurwa". 

Niestety emocjonalnie wypełniłem się strachem, zaskoczeniem, przerażeniem i po prostu smutkiem. "Kanon" - ta myśl kłębiła się w moim umyśle, a kiedy spojrzałem na moją kolekcję Star Wars, której najważniejszym elementem są książki (ponad 130 pozycji) - po prostu się załamałem. 

W tej chwili czuję ekscytację i podniecenie. Niektóre teorie czy informacje pozwalają na wysnucie delikatnej teorii, że kanon nie będzie zmieszany z błotem, więc z niezmąconą nadzieją patrzę w przyszłość. Disney - czemu nie, Avengers było genialnym filmem, niech po prostu dadzą kasę młodym ludziom z LucasFilm (również fanom Star Wars) i stworzą coś godnego tytułu "Star Wars" i nie rujnującego całego dorobku tego uniwersum. 

Błagam, niech trzymają się kanonu, a będzie świetnie. Ekranizacja Trylogii Thrawna z odnowioną fabułą (uwzględniając NT)? Byłoby świetnie. Filmy o czasach post-Przeznaczenie Jedi? Byłoby świetnie, szczególnie liczyłbym wtedy na wyrzucenie z kanonu żenującego i durnego komiksu Legacy (pfu). 

Miejsce Gwiezdnych Wojen jest na wielkim ekranie i Lucas popełnił błąd nie wykorzystując potencjału marki oraz swoich firm które przyczyniły się do niesamowitego rozwoju kinematografii. 

Z przerażeniem i ekscytacją patrzę w przyszłość.

1 listopada:

O możliwym olaniu EU, podzieleniu Uniwersum na dwa oddzielne światy i reboocie:
Właśnie głównie przez tę mnogość "światów" czy "wymiarów" całkowicie olewam wszelkie Marvele i inne tego typu produkcje (nie licząc filmowych adaptacji). Uważam, że coś takiego generuje kompletny brak przywiązania do świata, do bohaterów i uczucie "a co mnie to". Istnienie dwudziestu Luke`ów Skywalkerów, z czego 5 zginęło, 3 jest murzynami, a kolejnych 2 wzięło ślub z Ahsoką - coś takiego wywołałoby u mnie nie tylko niesmak, co kompletną obojętność i rezygnację ze Star Wars. 

Uważam też, że reboot to coś tragicznego. Przykładowo gdybym był fanem Star Trek to po ostatnim filmie (cofnięcie w czasie i anulowanie wszystkiego co się działo w przyszłości) popełniłbym samobójstwo (czy to realnie, czy metaforycznie z fanowskim "mną"). 

EU rozrosło się niesamowicie i było ze mną od ok. 8 lat. Zaczytywałem się w tych wszystkich historiach i przyjmowałem je jako oficjalną kontynuację Star Wars - i TAK MI WŁAŚNIE POWIEDZIANO kiedy wydawałem pieniądze na wszystkie te książki, komiksy i podręczniki. 

Teraz gdyby mi powiedzieli, że to się nie liczy, że mamy inną wizję - cóż, przestałbym kupować EU, zarówno to "nowe" czy "stare". Czułbym się też wydymany - Lucas pływa w moich pieniądzach, które zarobił świadomie pozwalając innym na zabawę w jego piaskownicy, po czym pluje mi w twarz i stwierdza, że to jest nieistotne. Żenada.

To byłoby bardzo smutne, bo Star Wars to coś co towarzyszy mi przez większość życia, coś co pozwala zapomnieć o problemach i zająć czymś myśli. Jestem wielkim fanem Star Wars nie dlatego, że są to kultowe filmy, ale dlatego, że ten świat żyje i się rozwija, dla mnie EU to jest właśnie coś najważniejszego, całe to uniwersum. 

Gdyby nie EU, Star Wars by mi się dość szybko "znudziło". I pewnie, wracałbym do tych filmów, ale nie byłaby to tak wielka część mojego życia. 

Wiem też, że jakość Expanded Universe bywa różna, ale też nie wrzucajmy wszystkiego do kategorii gniotów. Wiele osób tak robi, bo świat ten ich przerasta, jego ogrom jest dla nich tak nie do ogarnięcia, że wolą po prostu hejtować. Nie mówię, że wszyscy, ale na pewno jest takich sporo. Ostatnio wprowadziłem do EU całkiem wymagającą osobę która czyta mnóstwo książek i bywa wobec nich krytyczna: podoba jej się i bardzo cenię tę opinię. 

Poza tym co więcej dodać? Jestem podekscytowany powrotem SW do kin. Jestem też optymistycznie nastawiony, bo może jednak Lucas i Disney uszanują istniejący kanon? Chcę w to wierzyć: dyrektor Disneya wydawał się w swojej wypowiedzi świadomy ogromu świata SW (wspomniał o 17 tys. postaciach i ponad 20 tys. lat historii), a Lucas ze trzy racy wspominał o książkach i komiksach i mówił, że to dla nich INSPIRACJA. 

Więc wierzę w to, że nowe filmy uszanują EU. Chcę w to wierzyć. 

A jeśli nie - będę czuł się oszukany, spróbuję polubić nowe filmy, ale nie wiem, czy będę się dalej nazywał "fanem" i czy będę dalej wrzucał pieniądze do portfela właścicieli tej marki.



2 listopada:

Kto - jeśli nie Williams - mógłby być kompozytorem muzyki do Trylogii Sequeli? 

(...) Kogo bym chciał zobaczyć na miejscu Williamsa? Po pierwsze, chciałbym, żeby twórca ten bardzo mocno inspirował się znanymi motywami z Sagi. To świetne motywy, znane na całym świecie melodie - mam nadzieję, że nie zostanie to zmarnowane. Po drugie, musi to być twórca który sam swoją muzyką wniesie coś nowego, coś czego długo nie zapomnimy, zarówno fani jak i zwykli konsumenci rozrywki. Kto? 
Michael GiacchinoJuż nawet pracował przy Star Tours, robił muzykę do różnych produkcji Disneya, czy to filmów Pixara (Up!) czy seriali ABC (LOST). Jego świeże spojrzenie na muzykę + to co już znamy byłoby chyba dobrym rozwiązaniem. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=ceAm3xGaP24 

Jeśli nie on, to Clint Mansell. Cenię go niesamowicie za muzykę do Moon oraz The Fountain. Uważam go za wielkiego kompozytora który potrafi muzyką wywołać niesamowite emocje i wbić się nią do głowy niczym Williams. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=vr0NBPRMe2E 

Również trzecia kandydatura i propozycja to Anthony Gonzalez, człowiek stojący za M83 i tworzący muzykę elektroniczną pomieszaną z post-rockiem oraz innymi gatunkami. Jego marzeniem jest tworzenie soundtracków, w przyszłym roku pojawi się pierwszy poważny film z jego muzyką - Oblivion (epickie mroczne sci-fi). Chciałbym go widzieć w roli kompozytora dla nowych filmów SW. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=sJAJ_OzJR3w oraz http://www.youtube.com/watch?v=IN76SsiUOro 

Czwartą osobą byłby Thomas Bergersen, jeden z dwóch kompozytorów projektu Two Steps From Hell. To epicka muzyka orkiestrowa z gatunku "trailer music". Uważam Bergersena za jednego z niewielu ze zdolnych wizjonerów którzy tworzą nie tylko "production music", ale tworzą Sztukę i dobrą Muzykę o której się nie zapomina. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=7s6bFX_53v8 oraz http://www.youtube.com/watch?v=XDxL9u9X6bU 

Max Richter to też dobra kandydatura, co prawda jest on mniej epicki, a bardziej nostalgiczny, ale kto wie, czy nie byłby w stanie udźwignąć takiego projektu i stworzyć czegoś niezapomnianego? Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=gcEW9jXvsNw 


4 listopada:

O szansach na serial aktorski "Underworld":
Moim zdaniem właśnie teraz szanse na serial aktorski są największe. 

Po pierwsze, Lucas odsunięty nie będzie pitolił o 50 milionach na odcinek - jest to przesada i koszt stworzenia 45 minut serialu nie jest równy 45 minutom filmu kinowego. 

Po drugie, Disney to nie tylko Disney XD, ale też ABC. Nie zapominajmy o tym! ABC ma monopol na seriale, tworzy ich mnóstwo i jest genialnym miejscem na Star Wars.

Po trzecie, boom związany z nową trylogią (albo dwiema) jest idealnym momentem na wyciśnięcie z marki ile się da. TCW zaraz się skończy, będzie tylko Detours - co jak co, ale nie ma niczego lepszego niż dobry, poważny serial aktorski ze "Star Wars" w tytule. Disney tego nie zmarnuje. 


O czym nowe filmy?
Film osadzony 50 lat ABY. 

Wywalić komiksowe dziedzictwo. Wywalić i zapomnieć. 

Użyć bohaterów z EU, a w napisach początkowych napisać "po długim okresie wypełnionym wojnami" oraz "Zakon Jedi odbudowany przez Luke`a Skywalkera" i tyle, żadnych wspomnień o klonie Palpatine`a czy upadku Jacena. O czym Trylogia? Epicka historia Bena i Jainy.

Kto reżyserem?
Byle nie Spielberg, ostatnio robi same familijne gnioty. Chciałbym Nolana albo Aronofsky'ego. 


6 listopada:

Plotka: Matthew Vaughn reżyserem Epizodu VII?
Byłbym zadowolony. Bardzo.  
Vaughn jest świetnym młodym reżyserem, jego Kick-Ass i X-Menów uwielbiam, Stardust nie pamiętam, ale wszyscy zachwalają więc pewnie dobry. Idealny facet na to stanowisko :) 



8 listopada:

Kto mógłby być tym "złym" w nowych filmach?
Kto wie, czy nie będzie powtórki z rozrywki i po prostu jakiś członek odnowionego (przez Luke`a) Zakonu Jedi upadnie, stworzy frakcję czczącą Sithów która odnajdzie antyczne artefakty, wskrzesi Palpatine`a i przyłączy do siebie flotę pozostałości Imperium. Byłaby drama i rozpierducha. 

Niby odgrzewany kotlet z EU, ale w filmach czegoś takiego do końca nie było. 

Odgrzewane byłoby jakieś zewnętrzne zagrożenie, a na Vongów nie liczę raczej (chociaż chciałbym). Za zewnętrzne zagrożenie też pewnie można by uznać ukrywających się gdzieś przez setki czy tysiące lat Sithów, ale to znamy z The Old Republic i FotJ. 

Trzeba się liczyć z mocnymi nawiązaniami do poprzednich Trylogii, pewnie też na użycie stworzonych przez EU postaci (czyli Ben, Jaina). Potencjał jest. 

Może nawiązanie do The Clone Wars, czyli... Mortis? Kto wie, to w końcu pomysł Lucasa. Może Syn zacznie mieszać w Galaktyce, a Anakin powróci tam i przyprowadzi wreszcie porządnie Równowagę? 

Błagam, niech tylko nie będzie tam klonów na rodzaj tych z TFU 2... I żadnego złego brata bliźniaka Yody który na Korriban wysysał Ciemną Stronę przez 300 lat i ujawnił się z armią nieumarłych.


22 listopada:

Oficjalna informacja: Michael Arndt scenarzystą Episode VII:
Ten człowiek pracuje nad mrocznym i ciężkim filmem sci-fi "Oblivion", więc jest szansa, że nie spieprzy. Oblivion też miało być Disneya, ale Disney się nie zgadzał z twórcami, chciał ograniczeń wiekowych i sprzedał w końcu produkcję innemu studiu :)
Poza tym dostał za DEBIUT Oscara, to jest coś. Trzymam za niego kciuki.


22 listopada:

Plotki: Disney rozważa podobny system jak w przypadku Marvella - duże filmy przeplatane spin-offami:
Jeśli dobrze pamiętam, to Joe Johnston bardzo naciskał i pociągał za różne sznurki, żeby mieć możliwość nakręcenia spin-offu o Fettcie. Szczerze mówiąc po usłyszeniu o sprzedaniu LucasFilm Disneyowi i planach kręcenia Nowej Trylogii właśnie też zacząłem szczerze liczyć na ten film. Skoro w powietrzu wiszą nowe filmy oraz spin-offy, to czemu by Johnstonowi nie dać teraz możliwości zrealizowania filmu który tak bardzo pragnie zrealizować? 
No i kto wie, czy Fett nie będzie miał swoich 5 minut w kolejnej Trylogii, w końcu to postać bardzo charakterystyczna i do tego niesamowicie uwielbiana przez fanów. Ja jestem za!


28 listopada:

Rozważania na temat potencjalnych spin-offów:
Ja osobiście chętnie zobaczyłbym pojedyncze produkcje poszerzające świat Star Wars, ale skupione na konkretnych bohaterach. Film "Star Wars: Yoda" byłby niesamowicie ciekawy biorąc pod uwagę fakt, że naprawdę niewiele wiadomo o tej postaci, która jednak jest jedną z najważniejszych w filmach. Oprócz tego Boba Fett - bohater znany nie tylko fanom Star Wars, ale też tym bardziej obojętnym. Charakterystyczna zbroja, hełm - to się powinno sprzedać. Poza tym może ukłon w stronę fanów EU i film o Marze Jade? Uzupełnienie filmów OT, produkcja opowiadająca o jej służbie u Imperatora. To byłoby coś naprawdę wspaniałego, zarówno dla fanów EU jak i tych kochających OT. No i ruda piękność - to również by się świetnie sprzedało. 

Z mniej realistycznych produkcji oczywiście ideałem byłby film o Revanie albo Banie, czy cokolwiek osadzonego w starszych czasach. Z wydarzeń bliższych filmom: Darth Plagueis. Książki jeszcze nie czytałem, ale podobno jest fantastyczna, zresztą kto by nie chciał zobaczyć na ekranie początków udanego spisku Sithów? Idealny prequel dla całej Sagi Star Wars. No i aktorski "Punkt Przełomu" z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej - totalnie mało prawdopodobne, ale jednak pożądane. 


To wszystko na ten moment, mam nadzieję, że z tych kilku postów można wywnioskować dobrze co myślę o zmianach w Lucasfilm. Niech Moc będzie z nami przez najbliższe lata. I z twórcami nowych Epizodów również!

Na koniec świetny fanart przedstawiający wizję okładki magazynu Star Wars Insider z czasów, kiedy będziemy wiedzieć więcej o filmach:

poniedziałek, 24 września 2012

Serial aktorski Star Wars: Underworld



Środowisko fanów Gwiezdnych wojen już od paru lat oczekuje serialu aktorskiego osadzonego w tym fantastycznym i bogatym uniwersum. Lucas początkowo w latach 70. pracując nad scenariuszem do „Star Wars” myślał bardziej o formie serialu niż całego filmu. W końcu pod namowami postawił na to drugie, choć mimo wszystko od zawsze jego marzeniem było tworzenie filmów na mały ekran.

Lucas swoje marzenie postanowił zrealizować po nakręceniu prequeli (epizodów I-III). Już pod koniec 2004 roku chodziły plotki o planach nakręcenia serialu aktorskiego, jednak dopiero w kwietniu 2005 roku George oficjalnie ogłosił ten fakt podczas konwentu Celebration III. Wtedy też dowiedzieliśmy się o planach stworzenia animacji osadzonej w okresie Wojen Klonów, która jest dzisiaj wszystkim znana pod tytułem „The Clone Wars” („Wojny klonów”). Planowano premierę serialu aktorskiego na 2009 rok...
Praktycznie bez przerwy opóźniano termin rozpoczęcia prac nad serialem, a fani dostawali tylko szczątkowe informacje o całym projekcie, które i tak ciężko było oddzielić od plotek. Wiadomo już na pewno, że ma on się rozgrywać pomiędzy epizodem III („Zemsta Sithów”) oraz epizodem IV („Nowa Nadzieja”), czyli w okresie liczącym 19 lat i określonym przez Bena Kenobiego jako „Dark Times” (Mroczne Czasy). Okres ten był mało eksploatowany przez twórców książek i komiksów składających się na Expanded Universe, co było spowodowane restrykcjami nałożonymi przez Lucasa. Niedawny projekt „The Force Unleashed” (gra, książka, komiks) rozgrywa się co prawda w tym okresie, ale jego fabuła była ściśle kontrolowana przez George’a. Anulowano też projekt trylogii opowiadającej o życiu Boby Fetta w tym czasie oraz odrzucono pomysł książki o młodej księżniczce Leii, aby „nie tworzyć konfliktów z kanonem”. Ciekawostką są również pogłoski jakoby Daniel Logan (odtwórca roli młodego Fetta w „Ataku klonów”) miał brać udział w projekcie. Również Sam Witwer (aktor udzielający głosu i twarzy Starkillerowi z „The Foce Unleashed”) zadeklarował chęć brania udziału w serialu, trwają też rozmowy z Jay’em Laga'aia’em (aktorem grającym kapitana Typho w II i III epizodzie), a na ostatnim Celebration Ian McDIarmid wyraził zainteresowanie powrotem do roli Imperatora.

W serialu nie pojawią się jednak ani kilkunastoletni Luke, ani Imperator Palpatine czy jego nowy uczeń Darth Vader. Będzie się o nich mówić, będą szturmowcy, poznamy życie drugo- i trzecioplanowych postaci z filmów, odwiedzimy znane planety i lokacje, ale nie zobaczymy żadnych Jedi ani głównych bohaterów z filmów. Ostatnio porównano stworzoną fabułę do filmu „Ojciec chrzestny”:  zobaczymy co się dzieje na Coruscant i jak zmieniła się Galaktyka po upadku Republiki z punktu widzenia szefów przestępczego podziemia, którzy kontrolują handel używkami czy prostytucję. Pojawią się przemytnicy, gangsterzy, łowcy nagród - klimat ma być mroczny i zbliżony do tego który znamy z „Imperium Kontratakuje”.

Ponad dwa lata temu dowiedzieliśmy się, że 50 godzin scenariusza jest już stworzonych, a Lucas stwierdził, że jest potrzebny budżet wynosząco około 50 milionów dolarów na odcinek. Dla porównania, koszt wyprodukowania odcinka nowej serii Battlestar Galactica oscyluje wokół 1,5 miliona dolarów . George ogłosił, że zakładane koszty są zbyt wysokie i trwają prace nad nowymi technologiami oraz różnymi metodami realizacji filmów które uczynią ten projekt możliwym do zrealizowania.
Jego stwierdzenia są dość kontrowersyjne, a teoretyczne koszta wydają się wygórowane. Lucas zakłada, że godzina takiego serialu będzie kosztowała tyle ile godzina „Zemsty Sithów”. Czy aż tak stawia on na efekty specjalne? Przy okazji tworzenia Oryginalnej Trylogii mówił w wywiadach, że „efekty specjalne to tylko dodatek, sposób na opowiedzenie historii, ale to historia jest najważniejsza i nigdy nie może być przysłaniana przez efekty”. Wielu krytyków ostatnich trzech epizodów pewnie zacznie się śmiać z hipokryzji Lucasa, ale faktem jest, że np. budżet „Nowej Nadziei” wynosił „jedynie” 11 milionów dolarów. To pięć razy mniej niż zakładany koszt 42-minutowego odcinka.

George Lucas na pewno chce zmienić sposób tworzenia seriali telewizyjnych pokazując świat Gwiezdnych Wojen w sposób, który nikt inny nigdy nie dokonał. Otwarte i różnorodne przestrzenie to coś, czego brakuje współczesnym serialom, często ograniczonym do stałego planu pełnego powtarzających się rekwizytów i nie zmieniającej się garderoby. Faktem jest też to, że prace nad rozwojem technologii mogą mieć gigantyczny wpływ na tworzenie filmów w przyszłości i takie jest zamierzenie ekipy z LucasFilm.

Rick McCallum przy każdej okazji potwierdza istnienie 50 scenariuszy do godzinnych odcinków oraz już dawno temu ogłosił, że serial prawdopodobnie będzie kręcony w Czechach. Jeśli takie plany nadal wiszą w powietrzu to jest to dobra informacja dla fanów z Polski, ponieważ ci wytrwalsi będą mieli okazję w jakiś sposób przyczynić się do powstawania serialu, może jako statyści, albo chociaż pomoc na planie (a jestem pewien, że wielu fanów dałoby sobie uciąć rękę za możliwość chociażby zamiatania podłogi na planie, nawet bez żadnego wynagrodzenia).

Niedawno też dowiedzieliśmy się, że tytuł nosi roboczy tytuł Star Wars: Underworld co potwierdza wcześniejsze zapowiedzi dotyczące klimatu serialu. Zastanawiające jest jednak to, że zapowiedziana kilka miesięcy gra Star Wars: 1313 ma założenia podobne (jeśli nie takie same) co serial. Zastanawiam się czy gra nie miała pierwotnie być częścią promocji serialu i ostatecznie (skoro już była w produkcji) oderwała się od niego, czy po prostu zdecydowano się pociągnąć pomysł i przerobić go na grę?
Na nową produkcję poczekamy jeszcze pewnie długo, ale warto czekać i śledzić dochodzące ze wszystkich stron szczątkowe informacje. Oczekiwanie na pewno umili nam serial „The Clone Wars” (no nie wszystkim, ale niektórym na pewno umili) oraz serial "Detours", wydawane co chwilę nowe pozycje książkowe i serie komiksowe, gra MMORPG „The Old Republic” ciągle się rozwija, w powietrzu wisi "1313", a do kin powracają kolejne epizody w wydaniu 3D. Uniwersum Gwiezdnych Wojen żyje, rozwija się jak nigdy przedtem i na pewno jeszcze długie lata o nim nie zapomnimy!

niedziela, 9 września 2012

Zabawa w Lucasa


Gdybym był Lucasem, sialalalalalalalalalalala-laaaaa... To bym trzepał kasę.

Może i się nie znam, ale mam wrażenie, że Lucas - będę używał tego "słowa" nie tylko jako nazwiska Twórcy, ale jako synonimu całego zarządu LucasFilm i wszystkich którzy mają tam coś do powiedzenia - nie wykorzystuje potencjału swojego Imperium biznesowego. Ten człowiek ma tyle pieniędzy i tak rozbudowaną infrastrukturę, że spokojnie można by to wykorzystać na całą masę sposobów które zostały pominięte. Tyle straconych szans...

Na początek zdjęcie ładnej dziewczyny:

I jedziemy.

LucasFilm razem z ILM, Skywalker Sound i innymi ma świetny potencjał do tworzenia nowych filmów. Mają też budżet i rzesze fanów na całym świecie. Ja rozumiem, że zachcianka Lucasa to "nie będzie trzeciej trylogii" (którą to trylogię planował odkąd zaczął pisać scenariusz do Star Wars, a która mu się odwidziała w czasie tworzenia Prequeli), ale nie przesadzajmy. Ludzie chcą filmów, chcą zapłacić za bilety, branża chce o tym pisać, a kina chcą wyświetlać nowe epizody w kinach. Nie chcemy The Clone Wars, nie chcemy gierek na starwars.com, nie chcemy obrazków na Facebooku, Gwiezdne Wojny w 3D nas nie zaspokajają - chcemy NOWE FILMY i to nie jakieś wojenne bajeczki o czarnoskórych pilotach, a "po prostu" Gwiezdne Wojny!

Gdybym był Lucasem, to zatrudniłbym porządnych scenarzystów oraz reżyserów i tworzył różnego rodzaju spin-offy, przynajmniej na początku. Pierwszą rzeczą były by 3 filmy z których każdy opowiadałby historię innej postaci. Pierwszy byłby o Yodzie: ukazywałby Starą Republikę w momentach jej rozkwitu i pokoju, dowiedzielibyśmy się jak Yoda piął się po szczeblach kariery w Zakonie Jedi oraz czym zasłużył dla Galaktyki. Film utrzymany byłby w stylistyce znanej z Mrocznego Widma. Drugim filmem byłyby przygody Boby Fetta. Dowiedzielibyśmy się jak stał się on najsłynniejszym łowcą nagród w Galaktyce i co porabiał w okresie kilku lat przed Nową Nadzieją. Film utrzymany byłby w stylistyce Oryginalnej Trylogii: mroczny, brudny świat upadłych zakątków Galaktyki pomieszany z czystym Imperium które zaprowadza w Galaktyce "porządek". Trzeci film skupiłby się na osobie Mary Jade i rozgrywał równolegle do Imperium Kontratakuje i Powrotu Jedi wykraczając trochę dalej poza te filmy. Mara to postać z EU, Ręka Imperatora, wrażliwa na Moc akolitka wykonująca specjalne rozkazy Sidiousa. Stylistyka oczywiście Oryginalnej Trylogii, ale z większą ilością Mocy i nawiązań do Prequeli (mogłaby ona np. wykonywać jakieś misje związane ze starożytnymi ruinami Rakatan czy antycznymi artefaktami Sithów).
Czyli mamy Trzecią Trylogię - Star Wars: Yoda, Star Wars: Boba Fett i Star Wars: Mara Jade. Teraz bierzemy jakiegoś dobrego reżysera i ekranizujemy Trylogię Bane'a - kropka w kropkę przenosimy książki na film. Zobaczymy w niej zniszczoną przez tysiącletnią wojnę Republikę, wojny Jedi z Sithami oraz narodziny Zasady Dwóch. Mroczny i ciężki klimat naładowany Mocą, będą zadowoleni wszyscy fani, zarówno OT jak i NT i EU. To nie koniec, następnie ekranizujemy Trylogię Thrawna - najlepiej żeby to zrobił Nolan. Tym razem nie robimy tego kropka w kropkę, aktualizujemy fabułę żeby pasowała do tego co znamy z Prequeli, dodajemy dużo smaczków i cieszymy fanów na całym świecie zarabiając grube pieniądze na fantastycznych filmach. Aktorka grająca Marę Jedi powróci ponownie, a naszą nieśmiertelną Trójkę będą grać nowe postaci, bądź - jeśli technologia pozwoli - będą zastąpieni komputerowo. Równolegle stworzylibyśmy serial aktorski dziejący się między III i IV epizodem (mroczny film o początkach Imperium, łowcach nagród, czystce Jedi i młodości Thrawna) oraz animację komputerową CGI w stylu trailerów do gry The Old Republic osadzoną w tych samych czasach co MMO (może ekranizacja książki "Revan", a później przedstawienie wojny Republiki z Imperium).
Saga Star Wars dzięki temu wyglądałaby tak:
- Trylogia Bane'a (2016, 2019, 2022)
- Star Wars: Yoda (2007)
- Epizody I-III (1999, 2002, 2004)
- Star Wars: Boba Fett (2010)
- Epizody IV-VI (1977, 1980, 1983)
- Star Wars: Mara Jade (2013)
- Trylogia Thrawna (2025, 2028, 2031)
...i do tego dwa seriale:
- Star Wars: The Old Republic (2010+)
- Star Wars: The Dark Times (2020+)


LucasArts kiedyś robił świetne gry: zaczynał od przygodówek nie związanych z marką Star Wars, później powstawały już produkty będące częścią tego świata, w większości produkty które wpisały się na stałe do historii gier komputerowych, takie jak serie X-Wing, KotOR czy Jedi Knight. Dlaczego od 2005 roku nie dostaliśmy żadnej dobrej gry? The Force Unleashed nie było takie złe, nie wpisało się jednak do kanonu jako coś fantastycznego, to już sequel bardziej zawiódł, ale mimo wszystko, od tych 7 lat oprócz Wyzwolonej Mocy dostaliśmy jedynie same idiotyczne i słabe gry zarabiające na marce The Clone Wars czy stworzone specjalnie pod wymyślne konsole. 1313 to duża szansa dla tej firmy, szansa która mam nadzieję nie zostanie zmarnowana.

Gdybym był Lucasem, to bym rozbił LucasArts na dwie grupy, jedna robiłaby przygodówki i próbowała stworzyć jakieś ciekawe gry które mogłyby pretendować do zapisania się w historii gier jako "klasyki", a druga tworzyła by dalej gry Star Wars. Dlaczego nie kontynuowano serii Battlefront 3? Gra była praktycznie GOTOWA, LucasFilm stwierdził, że nie znajdą pieniędzy na marketing (a po co marketing, skoro Battlefront miała rzesze fanów, a branża sama będzie o tym pisać?) i anulowali projekt. Ja bym trzecią część dopracował i wydał. Dlaczego nie kontynuowano Republic Commando? Ja bym wydał sequel z podtytułem "Order 66", a następnie stworzył nową serię "Imperial Commando" o różnorakich przygodach komandosów Imperium np. związanych z Czystką czy zaprowadzaniem "porządku" w Imperium. Reaktywowałbym X-Wingi, żadnego dobrego symulatora walk w kosmosie nie było od wielu lat. Zabrałbym się też za nowe RPG, np. tworząc KotOR3 dziejący się po TOR albo może jakąś nową serię w czasach Nowej Ery Jedi (okres zupełnie nie wykorzystany w grach komputerowych). Stworzyłbym również sequel Empire at War w klimacie Wojen Klonów: Republic at War, czyli wypasiony RTS w który można by grać na turniejach! Do tego później uzupełnianie grami kolejnych filmów o których pisałem wyżej. Pomysłów i możliwości jest cała masa, potencjalnych kupców znajdziemy nie tylko wśród wielomilionowej rzeszy fanów, ale też wśród milionów graczy. Taki potencjał!

Książki dają radę. Wszystko obecnie trzyma się kupy, serie tworzone są z głową, a autorzy dobrze dobierani. Nic bym nie zmienił, ale...
Gdybym był Lucasem, to szanowałbym i interesował tym co jest tworzone w EU. Dbałbym o to, aby filmy, seriale, gry i książki tworzyły jedną spójną całość. Tworzyłbym więcej książek w czasach Starej Republiki oraz tych jeszcze sprzed momentu jej utworzenia. To się teraz zaczyna dziać: wydano wiele książek SWTOR i planowana jest książka w okresie narodzin Jedi, ale pewnie bym to zrobił szybciej.

Komiksy są... cóż, nie bardzo do mnie trafia ta forma przedstawiania fabuły. Wydano wiele dobrych serii, niektóre mniej (nie akceptuję serii Legacy która moim zdaniem zabija potencjał wydawanych daleko po Powrocie Jedi książek), ale jest w porządku.
Gdybym był Lucasem to mimo wszystko stawiałbym książki wyżej. Tworzyłbym komiksy na podstawie książek, albo uzupełniał jedynie ich fabułę. Pozwoliłbym się bawić twórcom komiksów w czasach przed-filmowych, jednak nie wydałbym zgody na tworzenie czegoś w rodzaju serii Legacy - daleko po filmach - ograniczając tym pisarzy książek.

I to byłoby na tyle mojego fantazjowania, do następnego razu!

PS Dobra rada na dziś: jak Ci smutno, pierdolnij sobie w głowę, wypij 4 piwa i pomyśl jak to inni mają gorzej.

sobota, 1 września 2012

Atak Lucasa - Dlaczego Filoni jest niewinny

Obecna sytuacja Expanded Universe oraz The Clone Wars jest fanom znana i możliwa do określenia jako "trudna". Niektóre kroki i decyzje twórców tego animowanego serialu zostały przyjęte przez fanów bardzo chłodno i krytycznie aż do tego stopnia, że jest wiele osób całkowicie odrzucających ten produkt i nie uznających go jako części EU. Są też radykałowie którzy wysuwają TCW ponad całą resztę, ale jest to zdecydowana mniejszość, bądź nieświadomi ludzie dla których EU="przygody Luke'a po Powrocie Jedi" (z jaką to teorią spotkałem się niedawno w komentarzach na oficjalnym facebooku TCW).

Kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy? Gdzie się podziali ludzie którzy mieli zadbać o spójność tego świata, a którzy bardzo bacznie obserwują autorów książkowych i komiksowych? Dlaczego Strażnik Holocronu czuje się zagubiony tak samo jak fani Star Wars na całym świecie? Czy można czuć się bezpiecznie i czy Odległej Galaktyce nie grozi podział na dwa universa albo - co gorsza - reboot?

Wiele osób oskarża o tę sytuację Dave'a Filoniego, twarz serialu i osobę za niego odpowiedzialną. Ten facet - nazywany Kapelusznikiem ze względu na kapelusz z którym się nie rozstaje - jest pod ciągłym ostrzałem sympatyków EU. Czy słusznie? Moim zdaniem nie.
Dave od początku chciał tworzyć serial z poszanowaniem dla EU i pominięciem głównych bohaterów z filmów, takich jak Anakin, Obi-Wan czy Yoda. Chciał skupić się na klonach, mniej ważnych Jedi i różnych wojennych historiach. Niestety wtedy do akcji wszedł George Lucas i powiedział "nie, ja chcę Anakina, Obi-Wana i jakąś nową sympatyczną postać". To wtedy zaczęły się wszelkie kontrowersje, jeszcze zanim pojawił się pierwszy trailer do filmu kinowego fani z gigantycznym oburzeniem przyjęli informacje o padawance Anakina, Ahsoce Tano (do której zdążyliśmy się przyzwyczaić, jednak jeszcze 5 lat temu był to szok i skandal). Otóż to Lucas jest tak naprawdę głównym twórcą TCW - to on wymyśla te wszystkie historyjki, to on decyduje o tym kto się na ekranie pojawi, kto zginie i jak potoczy się akcja. Filoni na Celebration VI się żalił (oczywiście delikatnie i poprzez śmiech, w końcu George'a się nie krytykuje), że nie ma zbyt dużego wpływu na serial. Podał przykład: przyniósł Lucasowi zbiór informacji (wziętych z EU) o Mandalorianach i jakieś propozycje historii z nimi związanych i... Lucas wszystko odrzucił, po czym zaproponował własne pomysły z nimi związane (które ledwo-ledwo udaje się ostatnio uratować). Podobnie było np. z Evanem którego zabito przedwcześnie mimo tego, że ginie on w książce dziejącej się po zakończeniu Wojny. W nadchodzącym sezonie podobny manewr mają zamiar zrobić z Adi Gallią - ubić ją i tym samym przekreślić całą komiksową serię "Obsesja" (która i tak wygląda dość kiepsko przez wątki Asajj). Lucas - który nie zna EU - ciągle myśli nad różnymi rozwiązaniami, a kiedy na coś wpadnie to dzwoni do Filoniego (o każdej porze dnia i nocy) i każe mu notować. Niesamowicie naciągany i niepotrzebny (no chyba, że z marketingowego punktu widzenia...) powrót Dartha Maula to też pomysł George'a.
Moim zdaniem machinacje w Expanded Universe to nic innego jak brak szacunku dla historii już stworzonych, dla ich twórców i dla całego Rozszerzonego Świata Star Wars. Bezczelnością jest też branie do serialu postaci stworzonych w EU takich jak np. Asajj Ventress i budowanie dla nich historii nie związanych z tym co wymyślili ich twórcy.

Problemem wydaje się tutaj nastawienie Lucasa do EU - uważa on, że istnieją dwa światy: jego świat (zbudowany w filmach i teraz w TCW) oraz świat książek, komiksów i gier. Twierdzi on, że Star Wars to historia Anakina Skywalkera i że po jego śmierci nic się nie wydarzyło. Rozumiem to, on jest Stwórcą, on wymyślił ten świat - Jedi, Sithów, Moc, Imperium, Wojny Klonów - ale dlaczego pozwolił innym - autorom książek, komiksów czy scenarzystom gier - bawić się w jego świecie jego zabawkami, skoro nie ma zamiaru szanować ich twórczości? Chodzi tylko o kasę? Chyba tak, nie bez powodu fani lubią w Internecie nazywać go per "Luka$" bądź "LuCa$h".

To również nie jest też do końca tak, że Lucas nie pracował nigdy z EU. Konsultował się on z niektórymi autorami przy tworzeniu takich książek jak "Labirynt Zła" (dziejący się tuż przed Zemstą Sithów - mam nadzieję, że Lucas pamięta o tej pozycji i będzie pamiętał tworząc zakończenie Wojen Klonów) czy "Darth Plagueis" (nakreślił tę historię), pomagał przy tworzeniu historii do pierwszej części "The Force Unleashed" a nawet napisał wstęp do "Punktu Przełomu" (książki z Wojen Klonów - moim marzeniem jest przeniesienie tamtej historii do TCW). Lucas również użył nazwy "Coruscant" w Prequelach, nazwy która pojawiła się pierwszy raz w Trylogii Thrawna (chociaż kto wie, może to Zahn zapytał się go jak się nazywa stolica i tak to wyglądało). Więcej takich przeniesień z EU do filmów można znaleźć na tej liście. Odbywa się to niestety najczęściej tak, że to co się Lucasowi podoba to to zaakceptuje i weźmie, a to co nie to po prostu odrzuci. Znany jest też z tego, że jest wybredny. Pewnie wiecie, jak wyglądało tworzenie filmów: Lucas ogłaszał, że potrzebuje statku kosmicznego, więc dziesiątki artystów siadało i tworzyło różne projekty. Któregoś dnia Lucas przychodził, oglądał i swoją sławną pieczątką zaznaczał co mu się podoba, a co nie (oglądając dokumenty z planu zauważyłem, że artyści sprawiają wrażenie niesamowicie przerażonych kiedy George decyduje). Wtedy artyści siadali i modyfikowali rzeczy które Stwórcy się podobały, ewentualnie coś po prostu przechodziło dalej jeśli było naprawdę dobre (czytaj: według Lucasa).

Nie chcę też krytykować tego człowieka całkowicie obrzucając go błotem, absolutnie nie! Szanuję go za to, że to dzięki jego pracy i wyobraźni możemy bawić się Odległą Galaktyką na różne sposoby. To on wymyślił Moc, Chewbaccę i to on ciężko walczył o pieniądze na produkcję pierwszego filmu. Również jemu zawdzięcza się współczesną technologię tworzenia filmów, głównie efektów specjalnych. Gdyby nie Lucas i jego rozwiązania, nie byłoby ILM i nie byłoby takich dzieł jak Obcy czy dzisiejszy Avengers. Jego wielki wkład w historię kina jest nie do podważenia, jak i jego ojcostwo nad Star Wars.
Problemem jest jego brak szacunku dla produktów - książek, komiksów - których stworzeniu dał zielone światło i na których zarobił i zarabia gigantyczne pieniądze. Dajesz komuś bawić się Twoimi zabawkami i budować zamki w Twojej piaskownicy? To szanuj te zamki, nie depcz po nich. Da się to zrobić - pokazali to twórcy Star Wars: The Old Republic ładując do tej gry wszystko co się tylko dało wziąć z EU i budując wokół tego nowy wspaniały świat, bohaterów i wydarzenia. Dokonali w sposób perfekcyjny tego, czego nie do końca udało się dokonać twórcom TCW, serialu który jednak staje się coraz lepszy z sezonu na sezon.

Sezon 5 zapowiada się dobrze, chociaż niestety taki urok trailerów, że mogą człowieka omamić i jedynie narobić smaka. Mam nadzieję, że w końcu EU zostanie wykorzystane w stu procentach, przynajmniej we wspomnianym przeze mnie połączeniu serialu z III Epizodem, do czego w końcu musi dojść.

Niech Moc będzie z Wami.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Mroczne Początki - Jak zacząć z EU


Świat Gwiezdnych Wojen "żyje" już od 35 lat i rozrósł się w sposób niewyobrażalny i chociaż większość ludzi zna filmy, to nie każdy wie, że Odległa Galaktyka liczy sobie już dziesiątki tysięcy lat historii i poprzez różne media ciągle rozwija się i ewoluuje na przeróżne sposoby. Rozwój ten zawdzięczamy temu, że na cały wszechświat Star Wars, oprócz filmów, składają się również przeróżne seriale, książki, komiksy, gry, opowiadania i inne - wszystko pod kontrolą firm Lucasa, Ojca Gwiezdnej Sagi. Zbiór źródeł które nie są filmowymi Epizodami a należą do kanonu jest określany mianem "Expanded Universe". Jednym z najważniejszych elementów EU - czyli "Rozszerzonego Wszechświata" - są książki, których do tej pory ukazało się prawie dwieście. To bardzo dużo, i z tego też powodu wielu początkujących fanów ma problemy z rozpoczęciem przygody w tym universum... I właśnie dla nich przygotowałem ten wpis!

Zanim zaczniemy: pamiętaj, zawsze miej pod ręką tę listę. Zaglądaj do niej czytając ten tekst i oswajaj się z nią czytając kolejne książki i planując następne ruchy. Również korzystaj z Wookieepedii, ale bądź ostrożny, gdyż możesz przypadkiem dowiedzieć się czegoś co popsuje czerpanie przyjemności z czytania - unikaj wpisów dotyczących postaci i raczej ograniczaj się do artykułów np. o rasach bądź planetach. Po pewnym czasie poruszanie się po Odległej Galaktyce stanie się dziecinnie łatwe!

Jak w takim razie zacząć? Jak wgłębić się w Expanded Universe i nie zrazić? Otóż dosyć prosto. Najpierw trzeba sobie zadać pytanie - czego oczekuję po tych książkach? Czyje przygody mnie ciekawią oraz jaki klimat najbardziej mi pasuje? Podzielmy na razie EU na dwie grupy: powiązane z Oryginalną trylogią (czyli dziejące się w jej okolicach - Galaktyczna Wojna Domowa - oraz po jej zakończeniu - formowanie się Nowej Republiki - ale jako barierę ustanowimy Nową Erę Jedi o której później) oraz powiązane z Prequelami (czyli dziejące się w jej okolicach - np. Wojny Klonów - oraz przed ich rozpoczęciem - w erze Starej Republiki).

Jeśli jesteś bardziej fanem Oryginalnej Trylogii, chciałbyś poznać dalsze losy Luke'a, Hana i Lei oraz poszerzyć swoją wiedzę o postaciach i wydarzeniach znanych z Epizodów IV-VI to powinieneś sięgnąć głównie po klasykę. Klasyką nazywam książki wydawane jeszcze przed Mrocznym Widmem i mam tutaj na myśli podstawę EU - Trylogię Thrawna autorstwa Timothy'ego Zahna: "Dziedzic Imperium", "Ciemna Strona Mocy" i "Ostatni Rozkaz". Dzisiaj książki te mogą wydać się przesadzone i archaiczne przez to, że Zahn nawiązywał do Wojen Klonów i czasów Prequelów ZANIM zostały one nakręcone, ale stanowią one pewną podstawę EU i wprowadzają postaci bardzo dla niego istotne. Trylogia ta rozgrywa się 9 lat po Bitwie o Yavin znanej z Nowej Nadziei). Ciekawostka: to w tej Trylogii pierwszy raz pojawia się nazwa stolicy Galaktyki - Coruscant - którą Lucas wykorzystał kręcąc Prequele. Kolejną pozycją godną polecenia jest książka "Cienie Imperium" która jest osadzona pomiędzy V i VI częścią Gwiezdnych Wojen. Łączy te Epizody w bardzo ciekawy sposób i jest utrzymana w klimacie Oryginalnej Trylogii. Ciekawą pozycją jest też wydana niedawno "Gwiazda Śmierci" która jest zbiorem wielu przeplatających się historii osób powiązanych z tytułową superbronią. Oprócz tego godne polecenia są bardzo zabawne zbiory opowiadań - których zostało wydanych kilka - a szczególnie "Opowieści z Kantyny Mos Eisley" (wszystkie opowiadania powiązane są ze słynną sceną w Kantynie z Epizodu IV). Warto też po przeczytaniu Trylogii Thrawna sięgnąć po książkę "Ja, Jedi" która ciekawie opisuje tworzenie się nowego Zakonu kreowanego przez Luke'a.
Co potem? Jeśli już znasz podstawy (przynajmniej Trylogię Thrawna) to możesz zabrać się za Prequelowe pozycje, jeśli jednak chcesz czytać dalej pozycje w tych klimatach (ale przed Nową Erą Jedi) to czytaj co Ci wpadnie w ręce np. książki o przygodach Hana Solo (są dwie Trylogie) czy Lando (jest jedna Trylogia) które są osadzone jeszcze przed Bitwą o Yavin. Jeśli jesteś fanem myśliwców i walk kosmicznych to powinieneś przeczytać książki z serii X-Wing - co prawda jest ich dosyć sporo i niektóre części są trudne do zdobycia, ale dla chcącego nic trudnego.

Jeśli jesteś bardziej fanem Starej Republiki oraz Wojen Klonów i chciałbyś poczytać o antycznych starciach między Jedi i Sithami albo o wojnie między Republiką a Separatystami, to powinieneś sięgnąć po nowsze pozycje wydane w trakcie wchodzenia Prequeli do kin oraz później (nie znaczy to, że nie wydawano wtedy książek powiązanych z OT!). Fanom Wojen Klonów polecam najbardziej "Punkt Przełomu" - poznacie brutalny, mroczny i prawdziwy obraz tej okropnej wojny. Głównym bohaterem jest lubiany przez wszystkich Mace Windu (a jeśli go nie lubisz, to polubisz po tej lekturze). Z tego okresu polecam również dwie książki z serii Medstar - opowiadające o placówce medycznej leczącej klony - oraz książki z serii Komandosi Republiki (powiązane z grą Republic Commando której nie musisz znać), a przynajmniej jej pierwszy tom "Bezpośredni Kontakt" (moim zdaniem serii tej towarzyszy jakościowo tendencja spadkowa, ale kto co lubi). W EU klony zostały uczłowieczone w niesamowity sposób: uświadamiamy sobie, że te teoretycznie bezmyślnie wykonujące rozkazy istoty czują i przeżywają wojnę tak jak każdy normalny człowiek. Fanom Epizodu III polecam "Labirynt Zła" który jest swoistym wprowadzeniem do tej części Star Wars (kończy się tam gdzie zaczyna film) oraz samą nowelizację filmu która w niesamowity sposób uwiarygadnia i dodaje głębi przemianie Anakina. Jeśli interesuje Cię polityka to sięgnij po wprowadzenie do Mrocznego Widma - "Maskę Kłamstw", a jeśli masz bardziej mroczną naturę lub jesteś zainteresowany Sithami i tym jak powstała Zasada Dwóch to przeczytaj Trylogię Bane'a Drew Karpyshyna - co ciekawe, również scenarzysty KotOR - są to trzy książki które ociekają złem, Mocą i fantastyczną trzymającą w napięciu akcją. Jeśli natomiast jesteś fanem wspomnianej gry - Knights of the Old Republic - to zapoznaj się z książką "Revan" tego samego autora: świetne połączenie pierwszej i drugiej części oraz wprowadzenie do nowego MMO "The Old Republic". Dla fanów Sithów - i nie tylko oczywiście! - również świetną pozycją będzie "Darth Maul: Łowca z Mroku" - bardzo dobra pojedyncza historia dziejąca się tuż przed Mrocznym Widmem).
Co potem? Później możesz dalej czytać pozycje które pominąłeś (sugerując się opiniami fanów albo po prostu lecąc po kolei) albo zabrać się za książki powiązane z Oryginalną Trylogią (jest to sugerowane jeśli tego wcześniej nie zrobiłeś). Ciekawa jest również trylogia Noce Coruscant dziejąca się po Zemście Sithów i ukazująca transformację Republiki w Imperium oraz Czystkę Jedi.

Wspomniane Noce Coruscant to przykład książek które już mocno splatają Oryginalną Trylogię z Prequelami. Innymi tego typu powieściami jest "Zjawa z Tatooine" - która dzieje się po Powrocie Jedi, jednak nawiązuje bardzo mocno do Prequeli - oraz dwie książki które wprost przeskakują z jednego okresu do drugiego: "Poza Galaktykę" dziejące się po Mrocznym Widmie oraz jej kontynuacja "Rozbitkowie z Niruan" która się rozgrywa tuż przed Nową Erą Jedi. Polecam również nowelizację gry The Force Unleashed wydaną u nas pod tytułem "Moc Wyzwolona" - historia jest bardzo ciekawa oraz pięknie spaja obie Trylogie Star Wars.

Jeśli już masz już w głowie wyraźny obraz Wojen Klonów, wiesz mniej więcej co się działo w erze Starej Republiki (w tym przypadku pomocne są komiksy oraz gra Knights of the Old Republic, ewentualnie jakieś encyklopedie i Wookieepedia), jesteś świadom jak się potoczyły późniejsze losy Luke'a, Han i Lei, kim był Wielki Admirał Thrawn oraz jak wygląda kwestia Jedi po zniszczeniu Drugiej Gwiazdy Śmierci to możesz się zabrać za wielotomową serię Nowa Era Jedi. Jest to już wyższa szkoła jazdy, części jest 19 (można pomijać pojedyncze tomy ale nie jest to zalecane) i wśród nich znajdują się jedne z moich ulubionych pozycji - "Zdrajca" i "Gwiazda po Gwieździe". Znajomość ich jest raczej niezbędna żeby zabrać się później za Dziedzictwo Mocy oraz Przeznaczenie Jedi - wielotomowe serie opisujące dalsze losy Galaktyki.

Jaka jest moja historia z EU? Zacząłem przygodę z Gwiezdnymi Wojnami w 1997 roku kiedy do kin weszła Specjalna Edycja Oryginalnej Trylogii (ojciec zabrał mnie - 7-letniego dzieciaka - na wszystkie części), ale na EU natknąłem się dopiero kilka lat później - już po premierze Mrocznego Widma - kiedy do moich rąk w Empiku trafiła przypadkiem książka "Uczeń Ciemnej Strony". Nie miałem wtedy pojęcia o Expanded Universe, więc poprosiłem tatę o zakupienie jej. Jakież było moje zdziwienie kiedy zacząłem ją czytać! Nie rozumiałem co się dzieje, kim są występujący bohaterowie (nie licząc tych znanych z filmów) i o co tak naprawdę chodzi - byłem po prostu zaskoczony. Później dowiedziałem się dzięki potędze Internetu, że był to drugi tom (dość średniej) Trylogii osadzonej kilka lat po Powrocie Jedi i poprzedzonej wieloma innymi pozycjami. Wtedy też poznałem listę książek Star Wars - listę która zwaliła mnie z nóg i kompletnie pozbawiła zapału do dalszego poznawania tego świata. Dlaczego? Cóż, byłem po prostu przygnieciony tym jak dużo mnie ominęło i jak wiele historii zostało opowiedzianych bez mojej wiedzy. To było kilka lat temu, od tamtej pory lista powiększyła się dwukrotnie, więc domyślam się, że początkujący dość łatwo mogą zostać jej ogromem zaskoczeni...

Jak skończyłem? Przyznam, że gdyby nie Expanded Universe to znudziłbym się "wojnami" dość szybko po premierze III Epizodu. Teraz siedzę w SW po uszy: mam w całą pokoju ścianę książek i innych rzeczy związanych z tym światem, namiętnie zaczytuję się w powieściach Star Wars, nie przestaję powracać do filmów, gonię za plotkami i newsami, gram w gry SW i po prostu nie mogę przestać kochać Odległej Galaktyki. Bo Gwiezdne Wojny to nie "tylko filmy", to STYL ŻYCIA. Gwiezdne Wojny będą ze mną na dobre i na złe - to nie tylko moja ucieczka do innego świata, to jego część, część integralna bez której nie wyobrażam sobie swojego istnienia.

Jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości i uwagi - piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że ten poradnik przyda się przynajmniej jednej osobie :)

Do następnego razu, niech Moc będzie z Wami!