Wielkie emocje były, są i jeszcze więcej będzie. Jako, że nie miałem do tej pory weny i ochoty na naskrobanie czegoś nowego na bloga, w ramach archiwizacji prześledźmy to co pisałem w ciągu ostatnich tygodni w Internecie (głównie na Bastionie) na temat tego przełomowego wydarzenia.
31 października, dzień po ogłoszeniu nowych Filmów:
O tym co robiłem kiedy dowiedziałem się o nowej Trylogii i o pierwszych emocjach:
O wszystkim związanym z Disney i kolejną trylogią dowiedziałem się będąc w stanie nietrzeźwości. Moją pierwszą myślą - stłumioną działającym w organizmie alkoholem - było swojskie "o kurwa".
Niestety emocjonalnie wypełniłem się strachem, zaskoczeniem, przerażeniem i po prostu smutkiem. "Kanon" - ta myśl kłębiła się w moim umyśle, a kiedy spojrzałem na moją kolekcję Star Wars, której najważniejszym elementem są książki (ponad 130 pozycji) - po prostu się załamałem.
W tej chwili czuję ekscytację i podniecenie. Niektóre teorie czy informacje pozwalają na wysnucie delikatnej teorii, że kanon nie będzie zmieszany z błotem, więc z niezmąconą nadzieją patrzę w przyszłość. Disney - czemu nie, Avengers było genialnym filmem, niech po prostu dadzą kasę młodym ludziom z LucasFilm (również fanom Star Wars) i stworzą coś godnego tytułu "Star Wars" i nie rujnującego całego dorobku tego uniwersum.
Błagam, niech trzymają się kanonu, a będzie świetnie. Ekranizacja Trylogii Thrawna z odnowioną fabułą (uwzględniając NT)? Byłoby świetnie. Filmy o czasach post-Przeznaczenie Jedi? Byłoby świetnie, szczególnie liczyłbym wtedy na wyrzucenie z kanonu żenującego i durnego komiksu Legacy (pfu).
Miejsce Gwiezdnych Wojen jest na wielkim ekranie i Lucas popełnił błąd nie wykorzystując potencjału marki oraz swoich firm które przyczyniły się do niesamowitego rozwoju kinematografii.
Z przerażeniem i ekscytacją patrzę w przyszłość.
1 listopada:
O możliwym olaniu EU, podzieleniu Uniwersum na dwa oddzielne światy i reboocie:
Właśnie głównie przez tę mnogość "światów" czy "wymiarów" całkowicie olewam wszelkie Marvele i inne tego typu produkcje (nie licząc filmowych adaptacji). Uważam, że coś takiego generuje kompletny brak przywiązania do świata, do bohaterów i uczucie "a co mnie to". Istnienie dwudziestu Luke`ów Skywalkerów, z czego 5 zginęło, 3 jest murzynami, a kolejnych 2 wzięło ślub z Ahsoką - coś takiego wywołałoby u mnie nie tylko niesmak, co kompletną obojętność i rezygnację ze Star Wars.
Uważam też, że reboot to coś tragicznego. Przykładowo gdybym był fanem Star Trek to po ostatnim filmie (cofnięcie w czasie i anulowanie wszystkiego co się działo w przyszłości) popełniłbym samobójstwo (czy to realnie, czy metaforycznie z fanowskim "mną").
EU rozrosło się niesamowicie i było ze mną od ok. 8 lat. Zaczytywałem się w tych wszystkich historiach i przyjmowałem je jako oficjalną kontynuację Star Wars - i TAK MI WŁAŚNIE POWIEDZIANO kiedy wydawałem pieniądze na wszystkie te książki, komiksy i podręczniki.
Teraz gdyby mi powiedzieli, że to się nie liczy, że mamy inną wizję - cóż, przestałbym kupować EU, zarówno to "nowe" czy "stare". Czułbym się też wydymany - Lucas pływa w moich pieniądzach, które zarobił świadomie pozwalając innym na zabawę w jego piaskownicy, po czym pluje mi w twarz i stwierdza, że to jest nieistotne. Żenada.
To byłoby bardzo smutne, bo Star Wars to coś co towarzyszy mi przez większość życia, coś co pozwala zapomnieć o problemach i zająć czymś myśli. Jestem wielkim fanem Star Wars nie dlatego, że są to kultowe filmy, ale dlatego, że ten świat żyje i się rozwija, dla mnie EU to jest właśnie coś najważniejszego, całe to uniwersum.
Gdyby nie EU, Star Wars by mi się dość szybko "znudziło". I pewnie, wracałbym do tych filmów, ale nie byłaby to tak wielka część mojego życia.
Wiem też, że jakość Expanded Universe bywa różna, ale też nie wrzucajmy wszystkiego do kategorii gniotów. Wiele osób tak robi, bo świat ten ich przerasta, jego ogrom jest dla nich tak nie do ogarnięcia, że wolą po prostu hejtować. Nie mówię, że wszyscy, ale na pewno jest takich sporo. Ostatnio wprowadziłem do EU całkiem wymagającą osobę która czyta mnóstwo książek i bywa wobec nich krytyczna: podoba jej się i bardzo cenię tę opinię.
Poza tym co więcej dodać? Jestem podekscytowany powrotem SW do kin. Jestem też optymistycznie nastawiony, bo może jednak Lucas i Disney uszanują istniejący kanon? Chcę w to wierzyć: dyrektor Disneya wydawał się w swojej wypowiedzi świadomy ogromu świata SW (wspomniał o 17 tys. postaciach i ponad 20 tys. lat historii), a Lucas ze trzy racy wspominał o książkach i komiksach i mówił, że to dla nich INSPIRACJA.
Więc wierzę w to, że nowe filmy uszanują EU. Chcę w to wierzyć.
A jeśli nie - będę czuł się oszukany, spróbuję polubić nowe filmy, ale nie wiem, czy będę się dalej nazywał "fanem" i czy będę dalej wrzucał pieniądze do portfela właścicieli tej marki.
2 listopada:
(...) Kogo bym chciał zobaczyć na miejscu Williamsa? Po pierwsze, chciałbym, żeby twórca ten bardzo mocno inspirował się znanymi motywami z Sagi. To świetne motywy, znane na całym świecie melodie - mam nadzieję, że nie zostanie to zmarnowane. Po drugie, musi to być twórca który sam swoją muzyką wniesie coś nowego, coś czego długo nie zapomnimy, zarówno fani jak i zwykli konsumenci rozrywki. Kto?
Michael Giacchino. Już nawet pracował przy Star Tours, robił muzykę do różnych produkcji Disneya, czy to filmów Pixara (Up!) czy seriali ABC (LOST). Jego świeże spojrzenie na muzykę + to co już znamy byłoby chyba dobrym rozwiązaniem. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=ceAm3xGaP24
Jeśli nie on, to Clint Mansell. Cenię go niesamowicie za muzykę do Moon oraz The Fountain. Uważam go za wielkiego kompozytora który potrafi muzyką wywołać niesamowite emocje i wbić się nią do głowy niczym Williams. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=vr0NBPRMe2E
Również trzecia kandydatura i propozycja to Anthony Gonzalez, człowiek stojący za M83 i tworzący muzykę elektroniczną pomieszaną z post-rockiem oraz innymi gatunkami. Jego marzeniem jest tworzenie soundtracków, w przyszłym roku pojawi się pierwszy poważny film z jego muzyką - Oblivion (epickie mroczne sci-fi). Chciałbym go widzieć w roli kompozytora dla nowych filmów SW. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=sJAJ_OzJR3w oraz http://www.youtube.com/watch?v=IN76SsiUOro
Czwartą osobą byłby Thomas Bergersen, jeden z dwóch kompozytorów projektu Two Steps From Hell. To epicka muzyka orkiestrowa z gatunku "trailer music". Uważam Bergersena za jednego z niewielu ze zdolnych wizjonerów którzy tworzą nie tylko "production music", ale tworzą Sztukę i dobrą Muzykę o której się nie zapomina. Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=7s6bFX_53v8 oraz http://www.youtube.com/watch?v=XDxL9u9X6bU
Max Richter to też dobra kandydatura, co prawda jest on mniej epicki, a bardziej nostalgiczny, ale kto wie, czy nie byłby w stanie udźwignąć takiego projektu i stworzyć czegoś niezapomnianego? Próbka: http://www.youtube.com/watch?v=gcEW9jXvsNw
4 listopada:
O szansach na serial aktorski "Underworld":
Moim zdaniem właśnie teraz szanse na serial aktorski są największe.
Po pierwsze, Lucas odsunięty nie będzie pitolił o 50 milionach na odcinek - jest to przesada i koszt stworzenia 45 minut serialu nie jest równy 45 minutom filmu kinowego.
Po drugie, Disney to nie tylko Disney XD, ale też ABC. Nie zapominajmy o tym! ABC ma monopol na seriale, tworzy ich mnóstwo i jest genialnym miejscem na Star Wars.
Po trzecie, boom związany z nową trylogią (albo dwiema) jest idealnym momentem na wyciśnięcie z marki ile się da. TCW zaraz się skończy, będzie tylko Detours - co jak co, ale nie ma niczego lepszego niż dobry, poważny serial aktorski ze "Star Wars" w tytule. Disney tego nie zmarnuje.
O czym nowe filmy?
Film osadzony 50 lat ABY.
Wywalić komiksowe dziedzictwo. Wywalić i zapomnieć.
Użyć bohaterów z EU, a w napisach początkowych napisać "po długim okresie wypełnionym wojnami" oraz "Zakon Jedi odbudowany przez Luke`a Skywalkera" i tyle, żadnych wspomnień o klonie Palpatine`a czy upadku Jacena. O czym Trylogia? Epicka historia Bena i Jainy.
Kto reżyserem?
Byle nie Spielberg, ostatnio robi same familijne gnioty. Chciałbym Nolana albo Aronofsky'ego.
6 listopada:
Byłbym zadowolony. Bardzo.
Vaughn jest świetnym młodym reżyserem, jego Kick-Ass i X-Menów uwielbiam, Stardust nie pamiętam, ale wszyscy zachwalają więc pewnie dobry. Idealny facet na to stanowisko :)
8 listopada:
Kto wie, czy nie będzie powtórki z rozrywki i po prostu jakiś członek odnowionego (przez Luke`a) Zakonu Jedi upadnie, stworzy frakcję czczącą Sithów która odnajdzie antyczne artefakty, wskrzesi Palpatine`a i przyłączy do siebie flotę pozostałości Imperium. Byłaby drama i rozpierducha.
Niby odgrzewany kotlet z EU, ale w filmach czegoś takiego do końca nie było.
Odgrzewane byłoby jakieś zewnętrzne zagrożenie, a na Vongów nie liczę raczej (chociaż chciałbym). Za zewnętrzne zagrożenie też pewnie można by uznać ukrywających się gdzieś przez setki czy tysiące lat Sithów, ale to znamy z The Old Republic i FotJ.
Trzeba się liczyć z mocnymi nawiązaniami do poprzednich Trylogii, pewnie też na użycie stworzonych przez EU postaci (czyli Ben, Jaina). Potencjał jest.
Może nawiązanie do The Clone Wars, czyli... Mortis? Kto wie, to w końcu pomysł Lucasa. Może Syn zacznie mieszać w Galaktyce, a Anakin powróci tam i przyprowadzi wreszcie porządnie Równowagę?
Błagam, niech tylko nie będzie tam klonów na rodzaj tych z TFU 2... I żadnego złego brata bliźniaka Yody który na Korriban wysysał Ciemną Stronę przez 300 lat i ujawnił się z armią nieumarłych.
22 listopada:
Oficjalna informacja: Michael Arndt scenarzystą Episode VII:
Ten człowiek pracuje nad mrocznym i ciężkim filmem sci-fi "Oblivion", więc jest szansa, że nie spieprzy. Oblivion też miało być Disneya, ale Disney się nie zgadzał z twórcami, chciał ograniczeń wiekowych i sprzedał w końcu produkcję innemu studiu :)
Poza tym dostał za DEBIUT Oscara, to jest coś. Trzymam za niego kciuki.
22 listopada:
Jeśli dobrze pamiętam, to Joe Johnston bardzo naciskał i pociągał za różne sznurki, żeby mieć możliwość nakręcenia spin-offu o Fettcie. Szczerze mówiąc po usłyszeniu o sprzedaniu LucasFilm Disneyowi i planach kręcenia Nowej Trylogii właśnie też zacząłem szczerze liczyć na ten film. Skoro w powietrzu wiszą nowe filmy oraz spin-offy, to czemu by Johnstonowi nie dać teraz możliwości zrealizowania filmu który tak bardzo pragnie zrealizować?
No i kto wie, czy Fett nie będzie miał swoich 5 minut w kolejnej Trylogii, w końcu to postać bardzo charakterystyczna i do tego niesamowicie uwielbiana przez fanów. Ja jestem za!
28 listopada:
Ja osobiście chętnie zobaczyłbym pojedyncze produkcje poszerzające świat Star Wars, ale skupione na konkretnych bohaterach. Film "Star Wars: Yoda" byłby niesamowicie ciekawy biorąc pod uwagę fakt, że naprawdę niewiele wiadomo o tej postaci, która jednak jest jedną z najważniejszych w filmach. Oprócz tego Boba Fett - bohater znany nie tylko fanom Star Wars, ale też tym bardziej obojętnym. Charakterystyczna zbroja, hełm - to się powinno sprzedać. Poza tym może ukłon w stronę fanów EU i film o Marze Jade? Uzupełnienie filmów OT, produkcja opowiadająca o jej służbie u Imperatora. To byłoby coś naprawdę wspaniałego, zarówno dla fanów EU jak i tych kochających OT. No i ruda piękność - to również by się świetnie sprzedało.
Z mniej realistycznych produkcji oczywiście ideałem byłby film o Revanie albo Banie, czy cokolwiek osadzonego w starszych czasach. Z wydarzeń bliższych filmom: Darth Plagueis. Książki jeszcze nie czytałem, ale podobno jest fantastyczna, zresztą kto by nie chciał zobaczyć na ekranie początków udanego spisku Sithów? Idealny prequel dla całej Sagi Star Wars. No i aktorski "Punkt Przełomu" z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej - totalnie mało prawdopodobne, ale jednak pożądane.
To wszystko na ten moment, mam nadzieję, że z tych kilku postów można wywnioskować dobrze co myślę o zmianach w Lucasfilm. Niech Moc będzie z nami przez najbliższe lata. I z twórcami nowych Epizodów również!
Na koniec świetny fanart przedstawiający wizję okładki magazynu Star Wars Insider z czasów, kiedy będziemy wiedzieć więcej o filmach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz