sobota, 1 września 2012

Atak Lucasa - Dlaczego Filoni jest niewinny

Obecna sytuacja Expanded Universe oraz The Clone Wars jest fanom znana i możliwa do określenia jako "trudna". Niektóre kroki i decyzje twórców tego animowanego serialu zostały przyjęte przez fanów bardzo chłodno i krytycznie aż do tego stopnia, że jest wiele osób całkowicie odrzucających ten produkt i nie uznających go jako części EU. Są też radykałowie którzy wysuwają TCW ponad całą resztę, ale jest to zdecydowana mniejszość, bądź nieświadomi ludzie dla których EU="przygody Luke'a po Powrocie Jedi" (z jaką to teorią spotkałem się niedawno w komentarzach na oficjalnym facebooku TCW).

Kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy? Gdzie się podziali ludzie którzy mieli zadbać o spójność tego świata, a którzy bardzo bacznie obserwują autorów książkowych i komiksowych? Dlaczego Strażnik Holocronu czuje się zagubiony tak samo jak fani Star Wars na całym świecie? Czy można czuć się bezpiecznie i czy Odległej Galaktyce nie grozi podział na dwa universa albo - co gorsza - reboot?

Wiele osób oskarża o tę sytuację Dave'a Filoniego, twarz serialu i osobę za niego odpowiedzialną. Ten facet - nazywany Kapelusznikiem ze względu na kapelusz z którym się nie rozstaje - jest pod ciągłym ostrzałem sympatyków EU. Czy słusznie? Moim zdaniem nie.
Dave od początku chciał tworzyć serial z poszanowaniem dla EU i pominięciem głównych bohaterów z filmów, takich jak Anakin, Obi-Wan czy Yoda. Chciał skupić się na klonach, mniej ważnych Jedi i różnych wojennych historiach. Niestety wtedy do akcji wszedł George Lucas i powiedział "nie, ja chcę Anakina, Obi-Wana i jakąś nową sympatyczną postać". To wtedy zaczęły się wszelkie kontrowersje, jeszcze zanim pojawił się pierwszy trailer do filmu kinowego fani z gigantycznym oburzeniem przyjęli informacje o padawance Anakina, Ahsoce Tano (do której zdążyliśmy się przyzwyczaić, jednak jeszcze 5 lat temu był to szok i skandal). Otóż to Lucas jest tak naprawdę głównym twórcą TCW - to on wymyśla te wszystkie historyjki, to on decyduje o tym kto się na ekranie pojawi, kto zginie i jak potoczy się akcja. Filoni na Celebration VI się żalił (oczywiście delikatnie i poprzez śmiech, w końcu George'a się nie krytykuje), że nie ma zbyt dużego wpływu na serial. Podał przykład: przyniósł Lucasowi zbiór informacji (wziętych z EU) o Mandalorianach i jakieś propozycje historii z nimi związanych i... Lucas wszystko odrzucił, po czym zaproponował własne pomysły z nimi związane (które ledwo-ledwo udaje się ostatnio uratować). Podobnie było np. z Evanem którego zabito przedwcześnie mimo tego, że ginie on w książce dziejącej się po zakończeniu Wojny. W nadchodzącym sezonie podobny manewr mają zamiar zrobić z Adi Gallią - ubić ją i tym samym przekreślić całą komiksową serię "Obsesja" (która i tak wygląda dość kiepsko przez wątki Asajj). Lucas - który nie zna EU - ciągle myśli nad różnymi rozwiązaniami, a kiedy na coś wpadnie to dzwoni do Filoniego (o każdej porze dnia i nocy) i każe mu notować. Niesamowicie naciągany i niepotrzebny (no chyba, że z marketingowego punktu widzenia...) powrót Dartha Maula to też pomysł George'a.
Moim zdaniem machinacje w Expanded Universe to nic innego jak brak szacunku dla historii już stworzonych, dla ich twórców i dla całego Rozszerzonego Świata Star Wars. Bezczelnością jest też branie do serialu postaci stworzonych w EU takich jak np. Asajj Ventress i budowanie dla nich historii nie związanych z tym co wymyślili ich twórcy.

Problemem wydaje się tutaj nastawienie Lucasa do EU - uważa on, że istnieją dwa światy: jego świat (zbudowany w filmach i teraz w TCW) oraz świat książek, komiksów i gier. Twierdzi on, że Star Wars to historia Anakina Skywalkera i że po jego śmierci nic się nie wydarzyło. Rozumiem to, on jest Stwórcą, on wymyślił ten świat - Jedi, Sithów, Moc, Imperium, Wojny Klonów - ale dlaczego pozwolił innym - autorom książek, komiksów czy scenarzystom gier - bawić się w jego świecie jego zabawkami, skoro nie ma zamiaru szanować ich twórczości? Chodzi tylko o kasę? Chyba tak, nie bez powodu fani lubią w Internecie nazywać go per "Luka$" bądź "LuCa$h".

To również nie jest też do końca tak, że Lucas nie pracował nigdy z EU. Konsultował się on z niektórymi autorami przy tworzeniu takich książek jak "Labirynt Zła" (dziejący się tuż przed Zemstą Sithów - mam nadzieję, że Lucas pamięta o tej pozycji i będzie pamiętał tworząc zakończenie Wojen Klonów) czy "Darth Plagueis" (nakreślił tę historię), pomagał przy tworzeniu historii do pierwszej części "The Force Unleashed" a nawet napisał wstęp do "Punktu Przełomu" (książki z Wojen Klonów - moim marzeniem jest przeniesienie tamtej historii do TCW). Lucas również użył nazwy "Coruscant" w Prequelach, nazwy która pojawiła się pierwszy raz w Trylogii Thrawna (chociaż kto wie, może to Zahn zapytał się go jak się nazywa stolica i tak to wyglądało). Więcej takich przeniesień z EU do filmów można znaleźć na tej liście. Odbywa się to niestety najczęściej tak, że to co się Lucasowi podoba to to zaakceptuje i weźmie, a to co nie to po prostu odrzuci. Znany jest też z tego, że jest wybredny. Pewnie wiecie, jak wyglądało tworzenie filmów: Lucas ogłaszał, że potrzebuje statku kosmicznego, więc dziesiątki artystów siadało i tworzyło różne projekty. Któregoś dnia Lucas przychodził, oglądał i swoją sławną pieczątką zaznaczał co mu się podoba, a co nie (oglądając dokumenty z planu zauważyłem, że artyści sprawiają wrażenie niesamowicie przerażonych kiedy George decyduje). Wtedy artyści siadali i modyfikowali rzeczy które Stwórcy się podobały, ewentualnie coś po prostu przechodziło dalej jeśli było naprawdę dobre (czytaj: według Lucasa).

Nie chcę też krytykować tego człowieka całkowicie obrzucając go błotem, absolutnie nie! Szanuję go za to, że to dzięki jego pracy i wyobraźni możemy bawić się Odległą Galaktyką na różne sposoby. To on wymyślił Moc, Chewbaccę i to on ciężko walczył o pieniądze na produkcję pierwszego filmu. Również jemu zawdzięcza się współczesną technologię tworzenia filmów, głównie efektów specjalnych. Gdyby nie Lucas i jego rozwiązania, nie byłoby ILM i nie byłoby takich dzieł jak Obcy czy dzisiejszy Avengers. Jego wielki wkład w historię kina jest nie do podważenia, jak i jego ojcostwo nad Star Wars.
Problemem jest jego brak szacunku dla produktów - książek, komiksów - których stworzeniu dał zielone światło i na których zarobił i zarabia gigantyczne pieniądze. Dajesz komuś bawić się Twoimi zabawkami i budować zamki w Twojej piaskownicy? To szanuj te zamki, nie depcz po nich. Da się to zrobić - pokazali to twórcy Star Wars: The Old Republic ładując do tej gry wszystko co się tylko dało wziąć z EU i budując wokół tego nowy wspaniały świat, bohaterów i wydarzenia. Dokonali w sposób perfekcyjny tego, czego nie do końca udało się dokonać twórcom TCW, serialu który jednak staje się coraz lepszy z sezonu na sezon.

Sezon 5 zapowiada się dobrze, chociaż niestety taki urok trailerów, że mogą człowieka omamić i jedynie narobić smaka. Mam nadzieję, że w końcu EU zostanie wykorzystane w stu procentach, przynajmniej we wspomnianym przeze mnie połączeniu serialu z III Epizodem, do czego w końcu musi dojść.

Niech Moc będzie z Wami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz