Gdybym był Lucasem, sialalalalalalalalalalala-laaaaa... To bym trzepał kasę.
Może i się nie znam, ale mam wrażenie, że Lucas - będę używał tego "słowa" nie tylko jako nazwiska Twórcy, ale jako synonimu całego zarządu LucasFilm i wszystkich którzy mają tam coś do powiedzenia - nie wykorzystuje potencjału swojego Imperium biznesowego. Ten człowiek ma tyle pieniędzy i tak rozbudowaną infrastrukturę, że spokojnie można by to wykorzystać na całą masę sposobów które zostały pominięte. Tyle straconych szans...
Na początek zdjęcie ładnej dziewczyny:
I jedziemy.
LucasFilm razem z ILM, Skywalker Sound i innymi ma świetny potencjał do tworzenia nowych filmów. Mają też budżet i rzesze fanów na całym świecie. Ja rozumiem, że zachcianka Lucasa to "nie będzie trzeciej trylogii" (którą to trylogię planował odkąd zaczął pisać scenariusz do Star Wars, a która mu się odwidziała w czasie tworzenia Prequeli), ale nie przesadzajmy. Ludzie chcą filmów, chcą zapłacić za bilety, branża chce o tym pisać, a kina chcą wyświetlać nowe epizody w kinach. Nie chcemy The Clone Wars, nie chcemy gierek na starwars.com, nie chcemy obrazków na Facebooku, Gwiezdne Wojny w 3D nas nie zaspokajają - chcemy NOWE FILMY i to nie jakieś wojenne bajeczki o czarnoskórych pilotach, a "po prostu" Gwiezdne Wojny!
Gdybym był Lucasem, to zatrudniłbym porządnych scenarzystów oraz reżyserów i tworzył różnego rodzaju spin-offy, przynajmniej na początku. Pierwszą rzeczą były by 3 filmy z których każdy opowiadałby historię innej postaci. Pierwszy byłby o Yodzie: ukazywałby Starą Republikę w momentach jej rozkwitu i pokoju, dowiedzielibyśmy się jak Yoda piął się po szczeblach kariery w Zakonie Jedi oraz czym zasłużył dla Galaktyki. Film utrzymany byłby w stylistyce znanej z Mrocznego Widma. Drugim filmem byłyby przygody Boby Fetta. Dowiedzielibyśmy się jak stał się on najsłynniejszym łowcą nagród w Galaktyce i co porabiał w okresie kilku lat przed Nową Nadzieją. Film utrzymany byłby w stylistyce Oryginalnej Trylogii: mroczny, brudny świat upadłych zakątków Galaktyki pomieszany z czystym Imperium które zaprowadza w Galaktyce "porządek". Trzeci film skupiłby się na osobie Mary Jade i rozgrywał równolegle do Imperium Kontratakuje i Powrotu Jedi wykraczając trochę dalej poza te filmy. Mara to postać z EU, Ręka Imperatora, wrażliwa na Moc akolitka wykonująca specjalne rozkazy Sidiousa. Stylistyka oczywiście Oryginalnej Trylogii, ale z większą ilością Mocy i nawiązań do Prequeli (mogłaby ona np. wykonywać jakieś misje związane ze starożytnymi ruinami Rakatan czy antycznymi artefaktami Sithów).
Czyli mamy Trzecią Trylogię - Star Wars: Yoda, Star Wars: Boba Fett i Star Wars: Mara Jade. Teraz bierzemy jakiegoś dobrego reżysera i ekranizujemy Trylogię Bane'a - kropka w kropkę przenosimy książki na film. Zobaczymy w niej zniszczoną przez tysiącletnią wojnę Republikę, wojny Jedi z Sithami oraz narodziny Zasady Dwóch. Mroczny i ciężki klimat naładowany Mocą, będą zadowoleni wszyscy fani, zarówno OT jak i NT i EU. To nie koniec, następnie ekranizujemy Trylogię Thrawna - najlepiej żeby to zrobił Nolan. Tym razem nie robimy tego kropka w kropkę, aktualizujemy fabułę żeby pasowała do tego co znamy z Prequeli, dodajemy dużo smaczków i cieszymy fanów na całym świecie zarabiając grube pieniądze na fantastycznych filmach. Aktorka grająca Marę Jedi powróci ponownie, a naszą nieśmiertelną Trójkę będą grać nowe postaci, bądź - jeśli technologia pozwoli - będą zastąpieni komputerowo. Równolegle stworzylibyśmy serial aktorski dziejący się między III i IV epizodem (mroczny film o początkach Imperium, łowcach nagród, czystce Jedi i młodości Thrawna) oraz animację komputerową CGI w stylu trailerów do gry The Old Republic osadzoną w tych samych czasach co MMO (może ekranizacja książki "Revan", a później przedstawienie wojny Republiki z Imperium).
Saga Star Wars dzięki temu wyglądałaby tak:
- Trylogia Bane'a (2016, 2019, 2022)
- Star Wars: Yoda (2007)
- Epizody I-III (1999, 2002, 2004)
- Star Wars: Boba Fett (2010)
- Epizody IV-VI (1977, 1980, 1983)
- Star Wars: Mara Jade (2013)
- Trylogia Thrawna (2025, 2028, 2031)
...i do tego dwa seriale:
- Star Wars: The Old Republic (2010+)
- Star Wars: The Dark Times (2020+)
LucasArts kiedyś robił świetne gry: zaczynał od przygodówek nie związanych z marką Star Wars, później powstawały już produkty będące częścią tego świata, w większości produkty które wpisały się na stałe do historii gier komputerowych, takie jak serie X-Wing, KotOR czy Jedi Knight. Dlaczego od 2005 roku nie dostaliśmy żadnej dobrej gry? The Force Unleashed nie było takie złe, nie wpisało się jednak do kanonu jako coś fantastycznego, to już sequel bardziej zawiódł, ale mimo wszystko, od tych 7 lat oprócz Wyzwolonej Mocy dostaliśmy jedynie same idiotyczne i słabe gry zarabiające na marce The Clone Wars czy stworzone specjalnie pod wymyślne konsole. 1313 to duża szansa dla tej firmy, szansa która mam nadzieję nie zostanie zmarnowana.
Gdybym był Lucasem, to bym rozbił LucasArts na dwie grupy, jedna robiłaby przygodówki i próbowała stworzyć jakieś ciekawe gry które mogłyby pretendować do zapisania się w historii gier jako "klasyki", a druga tworzyła by dalej gry Star Wars. Dlaczego nie kontynuowano serii Battlefront 3? Gra była praktycznie GOTOWA, LucasFilm stwierdził, że nie znajdą pieniędzy na marketing (a po co marketing, skoro Battlefront miała rzesze fanów, a branża sama będzie o tym pisać?) i anulowali projekt. Ja bym trzecią część dopracował i wydał. Dlaczego nie kontynuowano Republic Commando? Ja bym wydał sequel z podtytułem "Order 66", a następnie stworzył nową serię "Imperial Commando" o różnorakich przygodach komandosów Imperium np. związanych z Czystką czy zaprowadzaniem "porządku" w Imperium. Reaktywowałbym X-Wingi, żadnego dobrego symulatora walk w kosmosie nie było od wielu lat. Zabrałbym się też za nowe RPG, np. tworząc KotOR3 dziejący się po TOR albo może jakąś nową serię w czasach Nowej Ery Jedi (okres zupełnie nie wykorzystany w grach komputerowych). Stworzyłbym również sequel Empire at War w klimacie Wojen Klonów: Republic at War, czyli wypasiony RTS w który można by grać na turniejach! Do tego później uzupełnianie grami kolejnych filmów o których pisałem wyżej. Pomysłów i możliwości jest cała masa, potencjalnych kupców znajdziemy nie tylko wśród wielomilionowej rzeszy fanów, ale też wśród milionów graczy. Taki potencjał!
Książki dają radę. Wszystko obecnie trzyma się kupy, serie tworzone są z głową, a autorzy dobrze dobierani. Nic bym nie zmienił, ale...
Gdybym był Lucasem, to szanowałbym i interesował tym co jest tworzone w EU. Dbałbym o to, aby filmy, seriale, gry i książki tworzyły jedną spójną całość. Tworzyłbym więcej książek w czasach Starej Republiki oraz tych jeszcze sprzed momentu jej utworzenia. To się teraz zaczyna dziać: wydano wiele książek SWTOR i planowana jest książka w okresie narodzin Jedi, ale pewnie bym to zrobił szybciej.
Komiksy są... cóż, nie bardzo do mnie trafia ta forma przedstawiania fabuły. Wydano wiele dobrych serii, niektóre mniej (nie akceptuję serii Legacy która moim zdaniem zabija potencjał wydawanych daleko po Powrocie Jedi książek), ale jest w porządku.
Gdybym był Lucasem to mimo wszystko stawiałbym książki wyżej. Tworzyłbym komiksy na podstawie książek, albo uzupełniał jedynie ich fabułę. Pozwoliłbym się bawić twórcom komiksów w czasach przed-filmowych, jednak nie wydałbym zgody na tworzenie czegoś w rodzaju serii Legacy - daleko po filmach - ograniczając tym pisarzy książek.
I to byłoby na tyle mojego fantazjowania, do następnego razu!
PS Dobra rada na dziś: jak Ci smutno, pierdolnij sobie w głowę, wypij 4 piwa i pomyśl jak to inni mają gorzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz