Środowisko fanów Gwiezdnych wojen już od paru lat oczekuje serialu aktorskiego osadzonego w tym fantastycznym i bogatym uniwersum. Lucas początkowo w latach 70. pracując nad scenariuszem do „Star Wars” myślał bardziej o formie serialu niż całego filmu. W końcu pod namowami postawił na to drugie, choć mimo wszystko od zawsze jego marzeniem było tworzenie filmów na mały ekran.
Lucas swoje marzenie postanowił zrealizować po nakręceniu prequeli (epizodów I-III). Już pod koniec 2004 roku chodziły plotki o planach nakręcenia serialu aktorskiego, jednak dopiero w kwietniu 2005 roku George oficjalnie ogłosił ten fakt podczas konwentu Celebration III. Wtedy też dowiedzieliśmy się o planach stworzenia animacji osadzonej w okresie Wojen Klonów, która jest dzisiaj wszystkim znana pod tytułem „The Clone Wars” („Wojny klonów”). Planowano premierę serialu aktorskiego na 2009 rok...
Praktycznie bez przerwy opóźniano termin rozpoczęcia prac nad serialem, a fani dostawali tylko szczątkowe informacje o całym projekcie, które i tak ciężko było oddzielić od plotek. Wiadomo już na pewno, że ma on się rozgrywać pomiędzy epizodem III („Zemsta Sithów”) oraz epizodem IV („Nowa Nadzieja”), czyli w okresie liczącym 19 lat i określonym przez Bena Kenobiego jako „Dark Times” (Mroczne Czasy). Okres ten był mało eksploatowany przez twórców książek i komiksów składających się na Expanded Universe, co było spowodowane restrykcjami nałożonymi przez Lucasa. Niedawny projekt „The Force Unleashed” (gra, książka, komiks) rozgrywa się co prawda w tym okresie, ale jego fabuła była ściśle kontrolowana przez George’a. Anulowano też projekt trylogii opowiadającej o życiu Boby Fetta w tym czasie oraz odrzucono pomysł książki o młodej księżniczce Leii, aby „nie tworzyć konfliktów z kanonem”. Ciekawostką są również pogłoski jakoby Daniel Logan (odtwórca roli młodego Fetta w „Ataku klonów”) miał brać udział w projekcie. Również Sam Witwer (aktor udzielający głosu i twarzy Starkillerowi z „The Foce Unleashed”) zadeklarował chęć brania udziału w serialu, trwają też rozmowy z Jay’em Laga'aia’em (aktorem grającym kapitana Typho w II i III epizodzie), a na ostatnim Celebration Ian McDIarmid wyraził zainteresowanie powrotem do roli Imperatora.
W serialu nie pojawią się jednak ani kilkunastoletni Luke, ani Imperator Palpatine czy jego nowy uczeń Darth Vader. Będzie się o nich mówić, będą szturmowcy, poznamy życie drugo- i trzecioplanowych postaci z filmów, odwiedzimy znane planety i lokacje, ale nie zobaczymy żadnych Jedi ani głównych bohaterów z filmów. Ostatnio porównano stworzoną fabułę do filmu „Ojciec chrzestny”: zobaczymy co się dzieje na Coruscant i jak zmieniła się Galaktyka po upadku Republiki z punktu widzenia szefów przestępczego podziemia, którzy kontrolują handel używkami czy prostytucję. Pojawią się przemytnicy, gangsterzy, łowcy nagród - klimat ma być mroczny i zbliżony do tego który znamy z „Imperium Kontratakuje”.
Ponad dwa lata temu dowiedzieliśmy się, że 50 godzin scenariusza jest już stworzonych, a Lucas stwierdził, że jest potrzebny budżet wynosząco około 50 milionów dolarów na odcinek. Dla porównania, koszt wyprodukowania odcinka nowej serii Battlestar Galactica oscyluje wokół 1,5 miliona dolarów . George ogłosił, że zakładane koszty są zbyt wysokie i trwają prace nad nowymi technologiami oraz różnymi metodami realizacji filmów które uczynią ten projekt możliwym do zrealizowania.
Jego stwierdzenia są dość kontrowersyjne, a teoretyczne koszta wydają się wygórowane. Lucas zakłada, że godzina takiego serialu będzie kosztowała tyle ile godzina „Zemsty Sithów”. Czy aż tak stawia on na efekty specjalne? Przy okazji tworzenia Oryginalnej Trylogii mówił w wywiadach, że „efekty specjalne to tylko dodatek, sposób na opowiedzenie historii, ale to historia jest najważniejsza i nigdy nie może być przysłaniana przez efekty”. Wielu krytyków ostatnich trzech epizodów pewnie zacznie się śmiać z hipokryzji Lucasa, ale faktem jest, że np. budżet „Nowej Nadziei” wynosił „jedynie” 11 milionów dolarów. To pięć razy mniej niż zakładany koszt 42-minutowego odcinka.
George Lucas na pewno chce zmienić sposób tworzenia seriali telewizyjnych pokazując świat Gwiezdnych Wojen w sposób, który nikt inny nigdy nie dokonał. Otwarte i różnorodne przestrzenie to coś, czego brakuje współczesnym serialom, często ograniczonym do stałego planu pełnego powtarzających się rekwizytów i nie zmieniającej się garderoby. Faktem jest też to, że prace nad rozwojem technologii mogą mieć gigantyczny wpływ na tworzenie filmów w przyszłości i takie jest zamierzenie ekipy z LucasFilm.
Rick McCallum przy każdej okazji potwierdza istnienie 50 scenariuszy do godzinnych odcinków oraz już dawno temu ogłosił, że serial prawdopodobnie będzie kręcony w Czechach. Jeśli takie plany nadal wiszą w powietrzu to jest to dobra informacja dla fanów z Polski, ponieważ ci wytrwalsi będą mieli okazję w jakiś sposób przyczynić się do powstawania serialu, może jako statyści, albo chociaż pomoc na planie (a jestem pewien, że wielu fanów dałoby sobie uciąć rękę za możliwość chociażby zamiatania podłogi na planie, nawet bez żadnego wynagrodzenia).
Niedawno też dowiedzieliśmy się, że tytuł nosi roboczy tytuł Star Wars: Underworld co potwierdza wcześniejsze zapowiedzi dotyczące klimatu serialu. Zastanawiające jest jednak to, że zapowiedziana kilka miesięcy gra Star Wars: 1313 ma założenia podobne (jeśli nie takie same) co serial. Zastanawiam się czy gra nie miała pierwotnie być częścią promocji serialu i ostatecznie (skoro już była w produkcji) oderwała się od niego, czy po prostu zdecydowano się pociągnąć pomysł i przerobić go na grę?
Na nową produkcję poczekamy jeszcze pewnie długo, ale warto czekać i śledzić dochodzące ze wszystkich stron szczątkowe informacje. Oczekiwanie na pewno umili nam serial „The Clone Wars” (no nie wszystkim, ale niektórym na pewno umili) oraz serial "Detours", wydawane co chwilę nowe pozycje książkowe i serie komiksowe, gra MMORPG „The Old Republic” ciągle się rozwija, w powietrzu wisi "1313", a do kin powracają kolejne epizody w wydaniu 3D. Uniwersum Gwiezdnych Wojen żyje, rozwija się jak nigdy przedtem i na pewno jeszcze długie lata o nim nie zapomnimy!