Szkoda, że najważniejsza statuetka nie dla Whiplash, ale Birdman również rewelacyjny, stworzony pod twórców filmowych, więc decyzja Akademii wydawała się do przewidzenia. Poza tym szczególnie cieszą mnie też nagrody dla Eddiego Redmayne'a, J.K. Simmonsa, Emmanuela Lubezkiego i Interstellar (za efekty specjalne). Natomiast Oscar dla Idy mnie zaskoczył, nie tylko dlatego, że nie sądziłem, że zostanie doceniony przez Akademię, ale również dlatego, że w tej kategorii kibicowałem Lewiatanowi, który był po prostu lepszy (to nie sport, by patrzeć na kino pod względem narodowym). Liczyłem też na nagrodzenie Emmy Stone i Felicity Jones.
Sama Gala... taka sobie. Były ze trzy świetne przemówienia, a prowadzący rzucił kilka świetnych żartów, ale raczej w pamięci nie pozostanie nic specjalnego (w przeciwieństwie, przykładowo, do świetnej gali zeszłorocznej). Parodia Birdmana (w połączeniu z Whiplash) świetna, ale szkoda, że nie było więcej takiej zabawy nominowanymi filmami - pamiętam, że kiedyś można było zobaczyć dużo więcej takich rzeczy.